Emigrantka · Tajlandia

Szczepienia a Tajlandia

Ostatnio natrafiłam na mało rzetelny artykuł na temat szczepień przed wyjazdem (turystycznym) do Tajlandii, więc postanowiłam się nieco z tematem rozprawić, żeby obalić niektóre mity. Nie lubię, jak ocenia się dany kraj z dalekiej perspektywy, szerząc jakieś nieprawdziwe teorie. Tak już mam. A że mieszkam w Tajlandii już ponad półtora roku, myślę, że mogę coś na temat chorób i szczepień powiedzieć.

Cel podróży a zasadność szczepień

Przede wszystkim zaczęłabym od postawienia sobie pytania, jaki jest cel naszej podróży. Jeśli zamierzamy wygrzewać nasze zadki na rajskiej wyspie przez dwa tygodnie, śpiąc w dobrych hotelach, a następnie kilka dni spędzić w Bangkoku, zwiedzając świątynie i markety, ryzyko zachorowania na cokolwiek jest małe. Jakkolwiek by nie było, Tajlandia to nie jest kraj zabity dechami, bez prądu i bieżącej wody, a szpitale oferują usługi medyczne na wysokim poziomie. Zdrowy rozsądek i podstawowe zasady higieny w zupełności powinny wystarczyć, by przeżyć wyjazd w szczęściu i zdrowiu. Jeśli jednak chcemy poznać Tajlandię z nieco innej perspektywy, zbaczając z udeptanych ścieżek i zapuszczając w mniej cywilizowane tereny, gdzie warunki sanitarne mogą być różne, można rozważyć niektóre szczepienia.

Wyjścia mamy trzy:

  1. Zaszczepić się przeciw wszystkim możliwym chorobom od a do z – jeśli ktoś jest hipochondrykiem i obawia się, że bakterie, wirusy i grzyby tylko czekają na niego na każdym rogu tajskiej ulicy, radzę czym prędzej udać się do najbliższego punktu szczepień i uzupełnić swoje niedobory szczepionek. Zwracam przy tym uwagę, że kalendarz szczepień 20-30 lat temu był zgoła inny, więc wkłuć nieco będzie, a portfel się znacząco uszczupli. Dodatkowo, niektóre szczepienia należy powtórzyć w jakimś odstępie czasu, więc jednorazowa wizyta nie wystarczy. Nadmieniam też, że że przyjęcie większej ilości szczepień jednego dnia może (aczkolwiek nie musi) się skończyć powikłaniami mniejszego lub większego kalibru. Należy postawić też sprawę jasno – przyjęcie szczepienia nie oznacza wcale, że się nie zachoruje. Może zmniejszyć ryzyko, ale nadal ono istnieje.
  2. Nie szczepić się wcale. Za taką optuje znany podróżnik Wojciech Cejrowski. Nigdy się nie szczepi, je to co tubylcy, a w razie choroby korzysta z lokalnych leków. Jak widać, człowiek jest zdrowy i ma się dobrze, a świat zwiedził wzdłuż i wszerz.
  3. Ocenić indywidualne ryzyko i podjąć decyzję samodzielnie – szczepiąc się wybiórczo. Poniżej rozprawię się krok po kroku ze szczepień, pochylając się nad zasadnością.

Szczepienia, które można pominąć

Zacznę od tego, czego nie trzeba (moim zdaniem) rozważać. Zastrzegam jednak, że piszę na podstawie doświadczeń własnych i zebranych informacji. Nie biorę odpowiedzialności za czyjeś decyzje.

  • polio – w Tajlandii nie ma ryzyka zakażenia polio. Dzikie polio występuje na dzień dzisiejszy w dwóch krajach – Afganistanie i Pakistanie. Obecnie odnotowuje się zachorowania związane jedynie ze szczepieniami żywą szczepionką przeciw polio, co znaczy, że ryzyko zachorowania na polio w Tajlandii jest podobne do ryzyka zachorowania w Polsce.
  • ospa, odra, różyczka, świnka – to choroby wieku dziecięcego. Wiadomo, że te choroby występują w Tajlandii – tak samo jak w Polsce, ale tajski kalendarz szczepień je obejmuje – prócz ospy. Moim zdaniem można odpuścić.
  • meningokoki i pneumokoki – ryzyko zachorowania jest niewielkie, choć minimalnie większe niż w Europie. Jednak Azja to nie Afryka. W Tajlandii nie ma problemu z dostępem do bieżącej wody i antybiotyków.
  • błonica, tężec, krztusiec – ponieważ ta szczepionka występuje zazwyczaj w takiej kombinacji, w takiej z nią się rozprawimy. Błonica – występują pojedyncze przypadki (wg danych 63 przypadki na 2015 r. – w ponad 67 mln społeczeństwie). Moim zdaniem trzeba by mieć wyjątkowe szczęście, żeby się załapać na tę chorobę w Tajlandii. Tężec – w przypadku głębokiej rany wymagającej leczenia szpitalnego lub wypadku i tak profilaktycznie podają szczepionkę wraz z antytoksyną tężcową. Warto dodać, że ranę należy wietrzyć – to zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby. Krztusiec – ryzyko zachorowania podobne w Europie. Tajski kalendarz szczepień obejmuje szczepienie błonica, tężec, krztusiec podobnie jak polski.
  • gruźlica – choroba ta występuje częściej niż w Polsce. Jednak nie ma potrzeby szczepienia przed wyjazdem do Tajlandii, bo większość z nas jest została zaszczepiona przeciw gruźlicy w dzieciństwie. Dodatkowo gruźlicę występującą w Tajlandii wywołuje inny szczep – nie ma na niego szczepionki. Tu taki kawał: Samolot zbliża się do Tajlandii. Stewardessa podaje podróżującym informację – Przypominamy, że połowa prostytutek w Tajlandii jest zarażona wirusem HIV a połowa gruźlicą. Na to jeden ze starszych panów, pyta swojego kolegę – Co mówiła? Nie słyszałem. – Bierz te kaszlące. – odpowiada drugi.

Szczepienia, które można rozważyć

Przejdźmy teraz do drugiej kategorii szczepionek, które można rozważyć, jeśli ktoś czuje potrzebę:

  • WZW A (wirusowe zapalenie wątroby typu A, żółtaczka typu A) – choroba brudnych rąk, w 95% do zakażenia dochodzi drogą pokarmową. Można się zarazić, jedząc brudne owoce, warzywa, ryby (również małże) mające kontakt z zakażoną wodą. W rzadkich przypadkach do zakażenia może dojść przez kontakty seksualne lub bliski kontakt z chorymi. Nie jest to bardzo groźna choroba – umieralność poniżej 1%. Spora część ludzi przechodzi chorobę bezobjawowo. Objawy są podobne do grypy – bóle mięśni, osłabienie, wymioty, biegunka plus ból i powiększenie wątroby, zażółcone białkówka gałki ocznej. Chociaż ryzyko istnieje, myślę, że zachowując podstawowe zasady higieny, jest małe. My przez pierwszy miesiąc pobytu w Bangkoku żywiliśmy się głównie na ulicy i nic nam nie było. Jedyne czego nie robiliśmy, to nie piliśmy podawanej wody z lodem i innych napojów. Zęby myliśmy normalną kranówą. Nie znam też żadnego przypadku zachorowania wśród moich znajomych, którzy żyją tu od lat. Aczkolwiek – jeśli ktoś się nadal boi – trzy szczepienia i można czuć się bezpieczniej. Jednak u 10-20% ludzi szczepionka jest nieskuteczna.
  • WZW B (wirusowe zapalenie wątroby typu B, żółtaczka typu B) – choroba przenoszona przez kontakty seksualne i kontakt z płynami ustrojowymi (krew, mocz, sperma). Jakie jest ryzyko zachorowania? Jeśli ktoś nie planuje seksualnych podbojów pośród tajskich prostytutek, tudzież tatuażu lub operacji plastycznych w podejrzanej klinice – minimalne. To nie jest wirus, który przenosi się drogą kropelkową. Potrzebny jest kontakt z krwią, moczem, śluzem, itd. Jeśli ktoś czuje potrzebę – przyjęcie trzech dawek szczepionki może pomóc opanować strach.
  • Wścieklizna – ryzyko spotkania chorego zwierzaka jest większe niż w Polsce, ale nie siałabym paniki. Spotkałam mnóstwo bezpańskich psów i kotów w Tajlandii, niektóre w bliskiej odległości, ale żaden się nie pokusił o atak. Zachowanie zdrowego rozsądku jest chyba najlepszą prewencją. Aczkolwiek – nie wszystkie psy i koty (jeśli w ogóle) są tu szczepione.
  • Dur brzuszny – jest ostrą chorobą układu pokarmowego wywołaną przez Salmonella typhi. Do zakażenia dochodzi przez spożycie zakażonej wody lub pokarmu. Ryzyko zachorowania na dur brzuszny istnieje, aczkolwiek nie przesadzałabym. Szczepionka może pomóc chronić się przed chorobą, ale tylko w 60% szczepionych. Zalecałabym przede wszystkim zdrowy rozsądek i przestrzeganie higieny – tak jak w przypadku WZW A. Choroba jest o tyle niebezpieczna (głównie u osób starszych i małych dzieci), że w tak gorącym kraju łatwo o odwodnienie.

Podsumowując – nie taka Tajlandia straszna, jak ją malują. Oczywiście – istnieje większe ryzyko zachorowania na różne choroby, wszystko zależy od tego, jak i gdzie się prowadzimy, ale nie ma co przesadzać. Jeśli naszym celem jest seksturystyka – zapewne ryzyko jest większe, ale WZW B i gruźlica to w tym przypadku najmniejszy pikuś. Można spokojnie cieszyć się urokami tego tropikalnego kraju, pamiętając o kilku zasadach – mycie rąk, jedzenie gotowanych (ciepłych) posiłków, unikanie surowych ryb, małż, picie napojów z lodem z wiadomego źródła, wyznając zasadę ograniczonego zaufania (dość często zdarza się, że Tajowie nie myją rąk, wychodząc z toalety, a tam nie używają papieru, tylko wody do podmywania). Jednak jeśli ktoś, będzie czuł się bezpieczniej, przyjmując szczepionki – należy to zrobić, jak również porozmawiać z lekarzem na ten temat. Nie zwalnia to jednak z korzystania z rozsądku. Szczepionki nigdy nie chronią w 100%. My przed przyjazdem do Tajlandii  nie szczepiliśmy się na nic dodatkowego – mówię o nas dorosłych. Prowadzimy normalne życie, jemy na ulicy od czasu do czasu, w foodmall’ach, mamy kontakt z innymi ludźmi. Mamy świadomość ryzyka chorób, ale nie żyjemy w wiecznym poczuciu strachu. Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Powtórzę jednak – jeśli ktoś chce się zaszczepić, nic nie stoi na przeszkodzie. Ale odporność to nie tylko szczepienia.

Spodobało się? Zapraszam na fp:

https://www.facebook.com/pg/akcjaemigracja/

 

Polecam również zajrzeć tutaj:

Kilka słów o służbie zdrowia: https://akcjaemigracja.wordpress.com/2016/11/23/szlachetne-zdrowie-czyli-slow-kilka-o-tajskiej-sluzbie-zdrowia/

Kilka słów o jedzeniu:  https://akcjaemigracja.wordpress.com/2016/04/14/20-ciekawostek-dotyczacych-tajskiego-jedzenia/

Kilka słów o życiu w Tajlandii: https://akcjaemigracja.wordpress.com/2016/05/10/tajlandia-jak-tu-sie-mieszka/

7 myśli na temat “Szczepienia a Tajlandia

  1. Czy wszystkie te szczepienia są dodatkowo platne? Czy można je zrobić na NFZ? Znalazłam w Poznaniu jedną klinikę Certus, gdzie można iść na konsultacje ale chciałabym przed wizytą tam dowiedzieć się jak najwięcej

    Polubienie

    1. Z tego, co mi wiadomo, będą one dla Pani płatne. W Polsce szczepienia są darmowe jedynie dla dzieci (obowiązkowe) i dla grup ryzyka zawodowego. Szczepienia dodatkowe dorosłych trzeba pokrywać z własnej kieszeni. Zazwyczaj można je realizować w każdej przychodni zdrowia. Życzę powodzenia i proszę się za bardzo nie przejmować. Tu nie jest tak źle. 🙂

      Polubienie

  2. „My przed przyjazdem do Tajlandii nie szczepiliśmy się na nic dodatkowego – mówię o nas dorosłych. ” – to znaczy, że na coś się szczepiliscie? 🙂
    Dobry artykuł – Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Standardowo w Polsce każdy ma za sobą jakąś pulę szczepionek – zależnie od rocznika, zgodnie z kalendarzem szczepień i to miałam na myśli. Część osób rozważa „doszczepienie” się różnymi szczepionkami przed wyjazdem. Tego nie robiliśmy. Dziękuję bardzo. I pozdrawiam również.

      Polubienie

  3. Ja się nie nic nie szczepilam przed wyjazdem. Dziś miałam niemiły incydent -ugryzla mnie mała malpa. Było to w szkole malp gdzie wszystkie małpki są podobno szczepione. Czy waszym zdaniem pomimo to powinnam udać się do lekarza? Do polski wracam dopiero za 13 dni. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Pewnie już trochę późno na odpowiedź. Lekarz pewnie podałby serię szczepionek przeciw wściekliźnie. Nie jestem lekarzem i nie jestem w stanie podjąć decyzji za Ciebie. Ciężko oceniać ranę. Mojego męża ugryzł pies w Tajlandii. Niczego nie zrobił. Ale to mój mąż. Mam nadzieję, że incydent z małpą skończył się tylko na strachu. Pozdrawiam.

      Polubienie

Dodaj komentarz